niedziela, 18 października 2009


Znalezione w książce The wisdom of no escape mniszki buddyjskiej Pemy Cziedryn: Czasami nauczania kładą nacisk na mądrość, genialność, zdrowie które posiadamy, a czasem akcentują przeszkody, które sprawjają, że czujemy, iż utknęliśmy w małym, ciemnym miejscu. To są właśnie dwie strony jednej monety: jeśli je złączymy razem, inspirację (albo pomyślność) i obciążenie (albo cierpienie), opisują one ludzką kondycję[...] Do czasu pełnego oświecenia różnica pomiędzy tym, co jest neurozą a co mądrością jest trudna do dostrzeżenia, ponieważ obydwie bazują na tej samej zasadniczej energii... Może być ona doświadczana jako otwarta, wolna, niczym nie obciążona, pełna możliwości, energetyzująca. Może też być ta sama energia doświadczana jako małostkowa, wąska, jako utknięcie i bycie schwytanym[...] Naprawdę nikt inny nie może zacząć dla ciebie rozwiązać, co masz zaakceptować a co odrzucić, w znaczeniu, co budzi cię do życia, a co cię usypia. Nikt inny...
Ta praktyka medytacji pomoże nam poznać tę podstawową energię naprawdę dobrze, z ogromną szczerością i życzliością zaczniemy rozpoznawać dla siebie samych co jest trucizną, a co lekarstwem, co znaczy, że dla każdego z nas będzie to, co innego.
Niezmiernie ciepło witam w gościnnej przestrzeni Pemę Cziedryn

poniedziałek, 12 października 2009


Karl Jaspers tak pisał o niewidzialnym królestwie filozofów: Filozofując żyjemy jakby w pewnej ukrytej, nieobiektywnej wspólnocie - przyjęcie do niej, to tajona tęsknota każdego filozofującego człowieka. Filozofia nie ma żadnej instytucjonalnej rzeczywistości, nie jest konkurencją dla Kościołów, państw i realnych wspólnot w świecie. Każda obiektywizacja, tworzenie szkół i sekt są dla niej zgubne.
Jest to zatem bardzo osobista i intymna duchowa ścieżka.

A oto inny piękny przykład filozofowania. Michel Foucalt w przedmowie do książki Madness and Civilization: Musimy jeszcze napisać historię innej formy szaleństwa, przez które to ludzie, w akcie suwerennego rozumu niewolą swoich sąsiadów, porozumiewają się i rozpoznają siebie nawzajem w bezlitosnym języku nie-szaleństwa.

Jaspers i Foucault, dobrze, że mogli się spotkać w tym niewidzialnym królestwie filozofów.

poniedziałek, 5 października 2009


Coraz bliżej 1 listopada, Wszystkich Świętych. W Polsce wielu ludzi pójdzie odwiedzić swoich bliskich na cmentarz. Takie jesienne święto.
Znalezione w podobnym kontekście w Tekstach piramid.
Atumie pozwól mu wspiąć się do ciebie, utul go w twoich objęciach.
Piękna modlitwa za zmarłego, pełna ludzkiej, zmysłowej nadziei. Dobrze jest wiedzieć, że tak wiele nas łączy z ludźmi, którzy żyli ponad cztery tysiące lat temu.

Jeden z piękniejszych fragmentów z Biblii, z księgi rodzaju: Bóg (...) rzekł: Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona. I stało się tak. Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, że były dobre. Rdz 1, 10b-12.
Lubię te fragmenty świętych pism, w których odnaleźć można zachętę, radość, poczucie spełnienia. W Biblii niesamowity urok mają dla mnie pierwsze ustępy księgi rodzaju, a w niej najstarsza bodajże tradycja, tradycja jahwistyczna. Mnóstwo tam antropomorfizmów Boga, który na przykład lubi się przechadzać po ogrodzie w porze, kiedy jest powiew wiatru. Nawet kiedy już się żachnie na ludzi, zakłopotany własną decyzją wydalenia ich, jakby na zgodę szyje dla nich odzienie, a nawet pomaga im się ubrać.

niedziela, 4 października 2009


I jeszcze jedna historyjka na dzisiejszy wieczór, również z opowieści zen, ale tym razem odnaleziona na stronie internetowej Zen koans.

"Ponad dwudziestu mnichów i jedna mniszka o imieniu Eshun praktykowało medytację zen z pewnym mistrzem. Eshun była bardzo piękna, nawet wtedy, gdy jej głowa była ogolona, a ona nosiła zwykłe ubranie. Kilku mnichów zakochało się w niej. Jeden z nich napisał do niej miłosny list, nalegając na poufne spotkanie. Eshun jednak nie odpowiedziała. Następnego dnia mistrz dał swojej grupie uczniów lekturę do przeczytania i refleksji. Wtedy Eshun wstała. Zwracając się do mnicha, który napisał do niej powiedziała: jeśli naprawdę mnie kochasz tak mocno, przyjdź i obejmij mnie teraz"

Wieczór to odpowiednia pora na opowiastki. Lekko się je czyta i potem już tylko rośnie w nas i nabrzmiewa ich sens. Dobrej nocy.

"Pewnego dnia mnich zapytał Fuketsu Ensho:

jeśli zarówno mowa jak i milczenie jest nie do

przyjęcia, jak możemy przejść przez nie i uniknąć

błędu? Mistrz odparł:

pamiętam Kiangsu w marcu-

krzyk kuropatw

mnóstwo pachnących kwiatów"

Opowiastka zen znaleziona w książce The tao of physic Fritiofa Capry. Urzekła mnie i jest na blogu wraz ze zdjęciem, które moim zdaniem do niej pasuje.

poniedziałek, 22 czerwca 2009

O wolności według Mikołaja Bierdiajewa


Bóg oczekuje od człowieka wyższej wolności, wolności ósmego dnia stworzenia. Tego typu oczekiwanie nakłada na człowieka olbrzymią odpowiedzialność. Ostatnia, ostateczna wolność, odwaga wolności i brzemię wolności, są cnotą religijnej dojrzałości. Dojście do religijnej pełni oznacza uświadomienie sobie ostatecznej wolności. Niedojrzałość świadomości chrześcijańskiej czyniła niemożliwym uświadomienie sobie ostatecznej wolności człowieka. Chrześcijaństwo ciągle jeszcze było wychowywaniem nieletnich, roztaczaniem nad nimi opieki. Z tego powodu chrześcijaństwo nie ujawniło się jeszcze w pełni jako religia wolności. Samo zło powinno zostać uświadomione jako doświadczenie wolności. Religia wolności jest religią czasów apokaliptycznych. Ostateczną wolność poznają dopiero czasy ostateczne. Chrześcijaństwo jako religia wychowania nieletnich i opieka nad nimi, wyradza sie i obumiera. Obecnemu poziomowi rozwoju człowieka, obecnym czasom może odpowiadać jedynie religia wolności, religia odwagi , a nie strachu. Nie można już dalej rezygnować z brzemienia wolności, chrześcijaństwo jest już dla tego celu za stare, zbyt przestarzałe. Pod koniec drogi chrześcijaństwa rozpali się świadomość, że g od człowieka objawienia wolności, w którym powinno ujawnić się to, czego nie przewidział sam Bóg. Bóg usprawiedliwia tajemnicę wolności, władczo i z mocą położywszy granicę własnej wszechwiedzy. Niewolnicy nie są potrzebni Bogu, nie wstępują do boskiego kosmosu. Dlatego też wolność nie jest prawem, ale obowiązkiem. Wolność jest cnotą religijną. Niewolnik nie może wejść do królestwa Bożego, nie jest synem Bożym i jest podporządkowany niższym sferom bytu. M. Bierdiajew Sens twórczości, tłum. H. Paprocki, Kęty 2001, s. 133-134.
Bierdiajew jest bardzo kategoryczny, a ja czasami potrzebuję mocnych słów, żeby przebiło się z nich to, co istotne. Zresztą łagodność potrzebuje swojej przeciwwagi...